~Justin~
Dziś jej to powiem to znaczy napiszę. Muszę. Nie mam wyjścia. To znaczy mam (czyli nic jej nie mówić) ale nie chce użyć tej opcji. Szczerość to podstawa. Wstałem wcześnie rano bo dziś ostatni koncert i o godzinie dwunastej próba. Zostaję na trochę w Nowym Jorku. No ale nie dlatego tak wcześnie wstałem. Muszę napisać do Tini teraz, bo jak nie teraz nie zrobię tego wcale. Leżąc jeszcze w łóżku chwyciłem komórkę leżąca na szafce nocnej. Odblokowałem smartphona. Na ekranie startowym ukazała mi się wiadomość od NIEJ.
Od:Tinitini16
Hej... Kiedy się spotkamy?
Tylko tyle.
Do:Tinitini16
My już się widzieliśmy.
Wysłałem.
Od:Tinitini16
Kiedy?
Do:Tinitini16
Wczoraj.
Od:Tinitini16
Gdzie?
Do:Tinitini16
Na moim koncercie.
Od:Tinitini16
Jak to na twoim koncercie? Ty jesteś Justin'em Bieber'em?
Do:Tinitini16
Tak. Przepraszam Cię Martina.
Zrozum chciałem na chwilę stać się normalnym chłopakiem a nie gwiazdą muzyki pop. A ty... Pisanie z tobą to dla mnie odskocznia od rzeczywistości. Cieszę się kiedy mogę z tobą popisać. Od razu uśmiech pojawia mi się na twarzy. Przepraszam Martina.
Wysłałem tę wiadomość. Mam ogromną nadzieję, że mi wybaczy.
Od:Tinitini16
Jakoś nie chce mi się wierzyć. Udowodnij...
Jak mam jej to udowodnić? Już wiem!
Do:Tinitini16
Przyjdź dziś na koncert o 3. Ochronie stojącej przy bramkach tylko się przedstaw. Oni będą wiedzieli co zrobić.
Wstałem z kanapy na której siedziałem i wybiegłem z pomieszczenia kierując się do garażu po drodze łapiąc torbę z czystymi ubraniami. Chwyciłem pierwsze lepsze kluczyki wiszące na tablicy. Okazało się, że to czarne Audi R8. Pośpiesznie wsiadłem do środka i wyjechałem z garażu. Skierowałem się w stronę stadionu na którym za chwilę miała się odbywać próba. Kiedy byłem na miejscu, złożyłem na głowę kaptur i ciemne okulary. Starałem się przejść niezauważony obok tłumu moich fanów i całe szczęście mi się to udało.
-Hej Jim! Mam do ciebie pewną sprawę... Możemy pogadać?- przywiatałem się z ochroniarzem w średnim wieku.
-Jasne. Przejdźmy się po hali.-zaproponował
-W porządku.
-Więc o czym chcesz rozmawiać?-zapytał.
-No bo na koncert przyjdzie pewna dziewczyna o imieniu Martina. Przy bramkach ona się przedstawi i przyprowadzilibyście ją do mojej garderoby? Proszę.
-Okey.
-Dziękuję.
%#%#%#%#%#%#%
Zszedłem ze sceny po zaśpiewanych dwóch piosenkach. Podano mi wodę i po chwili znowu wróciłem na scenę aby zaśpiewać Boyfriend. Nie zdążyłem nawet iść do garderoby. Jeszcze tylko dwie piosenki i rozpocznę swój plan. Kiedy śpiewałem moje myśli cały czas uciekały do pięknej szatynki. Nastała kolei na One Less Lonely Girl i dwie minuty przerwy. Napiłem się szybko i od razu pogiegłem do garderoby. Kiedy wszedłem była tam. Stała tyłem i rozglądała się po pomieszczeniu. Podszedłem do niej i złapałem za rękę prowadząc na scenę. Nie odezwałem się ani słowem, ona również. Weszliśmy razem na scenę i kazałem jej ruchem ręki usiąść na wielkim fotelu. Po chwili rozległy się pierwsze dźwięki piosenki. Zacząłem śpiewać patrząc jej głęboko w oczy i nadal trzymając za rękę. Miała łzy w oczach. Widziałem to. Kiedy skończyłem śpiewać, ona otarła jedną, samotną łzę płynącą po jej policzku. Przytuliłem ją.
-Teraz mi wierzysz?-zadałem pytanie kiedy się od siebie odsuneliśmy. Ona tylko kiwnęła głową po czym znowu się we mnie wtuliła. Wiem, że ten gest może nic dla niej nieznaczyć ale dla mnie to bardzo dużo. Tym gestem mnie uszczęśliwiła jeszcze bardziej, jeśli jeszcze było można. Kocham ją...
¥£¥£¥£¥£¥£¥£
2 komentarze-next
Super ten blog podoba mi się jeszcze bardziej niż poprzedni.
OdpowiedzUsuńJa też ją kochałam
OdpowiedzUsuńTak bardzo ją kochałam!!! Zerwala ze mną mala gruba szmata
OdpowiedzUsuń